Weszłam. Dostrzegłam zagubioną antylopę. Skubała suchą trawę i niespokojnie machała ogonem. Co kilka minut nawoływała stado, lecz nikt jej nie odpowiadał. Stwierdziłam, że to doskonała okazja, zaczęłam się czołgać w niskiej trawie i zbliżać do potencjalnej zdobyczy. Moje pręgi na grzbiecie pomagały w zamaskowaniu się. Gdy byłam w odpowiedniej odległości rzuciłam sie w pogoń za ofiarą. Niestety nie udało się. Było zbyt gorąco a ja poczułam się zmęczona. Zrezygnowana odeszłam.